Zanzibar
Dwie strony medalu
Podróżnie
Rys. Trasa Tanzania - Zanzibar
Prosto z safari lecimy na wyspę smaków. Wybierając się na Zanzibar miałem w głowie piaszczyste plaże z palmami, słońce, kolorowe drinki i pyszne jedzenie. I rzeczywiście – wszystko to można znaleźć na tej niezwykłej wyspie. Ale Zanzibar ma też drugą, bardziej mroczną stronę...
Co warto zobaczyć na Zanzibarze?
Zaczynamy od „spicy tour” - wizyty na miejscowej plantacji. Zanzibar nie bez przyczyny nazywany jest „wyspą przypraw” - pierwszy raz w życiu widziałem naraz tyle wspaniałych owoców, przypraw i ziół.
Fot. Zanzibar - Niepozorna chatka na skraju plantacji
Chodząc pomiędzy rzędami drzew i sadzonek, napotykaliśmy kolejne skarby oferowane przez urodzajną, zanzibarską ziemię: goździki, imbir, pieprz, gałkę muszkatołową oraz znane i nieznane u nas owoce.
Fot. Bananowiec, jackfruit (w smaku przypominający połączenie banana z ananasem), ananasy
Skorzystaliśmy z okazji i spróbowaliśmy wody kokosowej wprost z wnętrza specjalnie zerwanego dla nas młodego owocu. Sam płyn nie ma specjalnie intensywnego smaku, ale chłodzi, doskonale gasi pragnienie i jest naturalnym izotonikiem (dostarcza organizmowi niezbędnych elektrolitów). To idealny napój w tropikalnym klimacie.
Fot. Owoc palmy kokosowej przygotowywany do spożycia
Dzięki naszemu przewodnikowi trafiliśmy do zanzibarskiej wioski, gdzie życie płynie leniwym tokiem i bieda przeplata się z wszechobecnym na wyspie uśmiechem. Tu mieszkańcy – a zwłaszcza dzieci - chętnie pozują do zdjęć, w zamian chcą jedynie popatrzeć na swoją fotografię. Drobny podarunek w postaci długopisu lub kolorowego pisaka wywołuje u malców wybuchy radości.
Fot. Wioska na Zanzibarze
Wracamy do stolicy wyspy, Zanzibar City, a konkretnie do jej najstarszej części, Stone Town, w większości zbudowanej ze skały koralowej. Widać tu wpływy arabskie, afrykańskie, indyjskie, a nawet europejskie (bloki tzw. „Berlina”, zaprojektowane przez architektów z... NRD). Pamiątką krwawej i ponurej historii tego miejsca - niegdyś centrum handlu niewolnikami - jest kamienny pomnik, którego elementem są oryginalne łańcuchy, pochodzące z tamtych czasów.
Fot. Pomnik upamiętniający dawny targ niewolników
Poruszając się starymi, krętymi uliczkami Stone Town łatwo stracić orientację. Można tu natrafić na ponure zaułki i zakamarki, których nie znajdziecie w kolorowych folderach dla turystów.
Fot. Jedna z uliczek w Kamiennym Mieście na Zanzibarze
Fot. Labirynt uliczek w Stone Town
W 1946 r. w jednym z takich domów urodził się Farrokh Bulsara, znany lepiej jako Freddie Mercury – trudno powiedzieć, w którym, bo przewodnicy wskazują kilka różnych lokalizacji :)
Fot. Prawdopodobnie w tym budynku urodził się Freddie Mercury
Spacerując po mieście, nie sposób ominąć targu rybnego oraz bazaru z owocami i warzywami. Tu znowu trafiamy do królestwa przypraw i smakołyków. Nie ma wag, więc produkty sprzedaje się na sztuki lub „kupki”. Na targu rybnym osoby o wrażliwym powonieniu mogą przeżyć prawdziwy szok, bo mimo upału wszystko przechowywane jest bez lodu czy lodówek. To, co nie zostanie sprzedane do godziny 14:00, ląduje na śmietniku, więc trzeba się pospieszyć z zakupami.
Fot. Targ rybny Stone Town – Zanzibar. Trofea z porannego połowu
Mieszkańcy miasta unikają obiektywów, dlatego robiąc zdjęcia na targu rybnym lub bazarze, zawsze pytajcie o zgodę. I liczcie się z odmową, którą trzeba uszanować.
Fot. Bazar w Stone Town
Gdy już nasycicie się aromatami i kolorami miasta, warto wynająć łódkę i udać się na oddaloną o pół godziny drogi od stolicy wyspę Prison Island. Znajdują się tam pozostałości budowli, która pierwotnie miała służyć jako więzienie (stąd nazwa), ale ostatecznie była wykorzystywana jako miejsce kwarantanny dla przybyszów do Afryki Wschodniej.
Fot. Pozostałości budynków na Prison Island
Atrakcją wyspy jest rezerwat żółwi olbrzymich tzw. Sanktuarium Żółwi. Najstarszy z nich – sędziwa samica – ma podobno ponad 190 lat! Gady zachowują się jak zwierzęta domowe - gdy je pogłaskać, wyciągają szyję i domagają się dalszych pieszczot.
Fot. Żółwie olbrzymie z wypisanymi na skorupach liczbami, oznaczającymi ich wiek
Wracamy na wyspę Zanzibar i wyczerpani nadmiarem wrażeń szukamy wytchnienia na plażach na południu wyspy. Niestety – choć wyjątkowo malownicze – są one w większości kamieniste; nie sposób się tu kąpać czy opalać. Szkoda, że nie udało się nam wypatrzeć delfinów, które są częstymi gośćmi pobliskiej Zatoki Tysiąca Delfinów.
Fot. Kamienista plaża na Zanzibarze podczas odpływu
W poszukiwaniu złocistych piasków i miejsca do kąpieli musimy wybrać się na północną stronę wyspy. Amatorzy nurkowania mogą wynająć łódkę, by zwiedzać podwodne krajobrazy rafy koralowej.
Fot. Piaszczysta plaża na północnej stronie Zanzibaru
Od Kuchni
O tym, że Zanzibar to wyspa przypraw oraz egzotycznych smaków przekonujemy się niemal na każdym kroku.
Fot. Zielony pieprz, ostra papryczka, kurkuma
Kulinarne oblicze wyspy można odkrywać na dwa sposoby. Po pierwsze podczas wizyt w lokalnych restauracjach. Niektóre z nich – jak np. słynna Restauracja na Skale (The Rock) na pierwszy rzut oka niewiele różnią się od chatek wyspiarzy, inne (Emerson Spice, The Terrace czy Dining Room) prócz posiłków oferują także piękne widoki i klimatyczne wnętrza.
Fot. Owoce morza (dokładny przepis tutaj)
Drugim sposobem jest wizyta w miejscach, w których stołują się mieszkańcy wyspy. To, co dostaniecie na talerzu, zupełnie nie przypomina obrazków z folderów biur podróży. Pośród wszechobecnego ryżu może się trafić nawet ziemniak :) A gdy poprosicie o butelkę wody, obsługa będzie musiała pobiec po nią do pobliskiego sklepu.
Fot. Ryż z kurczakiem, sałatka kachumburi i... ziemniak do kompletu
Fot. Wołowina z ryżem biryani
Kulinarną specjalnością wyspy jest zanzibarski miks przypraw MASALA. Dodaje się ją do wszystkiego: ryżu, ryb, jarzyn, mięsa, a nawet... do herbaty.
W skład zanzibarskiej masali wchodzą: czerwone curry, anyż, cynamon, gałka muszkatołowa, kurkuma, kolendra, świeże chili, kardamon, goździki, wanilia, sól i czarny pieprz. Jeśli chcecie przygotować ją samodzielnie, przepis znajdziecie tutaj.
Fot. MASALA- Mieszanka zanzibarska
Proste dania urzekają mieszaniną smaków i aromatów przypominających kuchnię hinduską. Po powrocie spróbowaliśmy odtworzyć je w naszej domowej kuchni.
Oto kilka kulinarnych inspiracji z Zanzibaru:
Fot. Kokosowa tapioka (dokładny przepis tutaj)
Fot. Sałatka kachumburi (dokładny przepis tutaj)
Fot. Przegrzebki (dokładny przepis tutaj)
Porady
Przed wyjazdem zapoznajcie się z wymaganymi szczepieniami. Niektóre z nich trzeba wykonać na tygodni przed planowanym przylotem na wyspę.
Nie wszystkie plaże wyglądają jak z folderów, większość z nich usiana jest szczątkami koralowców, dlatego warto zabrać ze sobą obuwie plażowe (kąpielowe).
Zawsze dobrze mieć przy sobie wizytówkę swojego hotelu – jak w każdym kraju, w którym nie wszyscy mówią po angielsku.
WALUTA: najlepiej sprawdzają się dolary w niskich nominałach. Dolary na tanzańskie szylingi najkorzystniej wymieniać w kantorach np. w Stone Town, można też wybierać gotówkę z bankomatów (oznaczonych skrótem ATM). Bardzo często sami turyści traktowani są jak chodzące bankomaty, a lokalsi zamiast karty i PIN-u używają rozbrajającego uśmiechu i wszechobecnego „hakuna matata” :)
Standardowy napiwek to ok. 5 dolarów. Przyjęte jest dawanie napiwków przewodnikom, a także taksówkarzom oraz kierowcom transportu prywatnego, załatwianego np. przez hotel.
Karty telefoniczne służące do połączeń krajowych (tanzańskich) można kupić niemalże na każdym kroku. Jedyny problem stanowi doładowanie telefonu, ale okoliczni mieszkańcy chętnie załatwią to za drobną opłatą. Gniazdka elektryczne są standardowe.
Zanzibar uważany jest za wyspę przypraw. Na miejscu uprawiane są np. goździki, gałka muszkatołowa i cynamon. Miejscowe nasiona i przyprawy warto przywieźć do kraju jako niebanalne podarunki - obdarowani z pewnością docenią ich wyjątkową świeżość.
Komiks
Wszystkie pozostałe części komiksu "W POGONI ZA SMAKIEM" znadziecie TUTAJ!!
Ciekawostka
Na wyspie odbyła się najkrótsza wojna w historii świata. Trwała "aż" 38 minut.